Informacja bieżąca.
Posłowie Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik są więźniami politycznymi reżimu Donalda Tuska. Walczyli z korupcją, ścigali przestępców i za to właśnie zostali ukarani.
(Głos z sali: Brawo!)
Warto przypomnieć, jak do tego doszło, czy raczej kto za tym stoi. Pierwsza decyzja o postawieniu zarzutów: prokuratorzy Habało, później skazana w aferze korupcyjnej, i Olewiński, w czasach PRL agent komunistycznej bezpieki. Po umorzeniu sprawy i zażaleniu prokuratury sprawę dostaje sędzia Łączewski. Czym zasłynął Łączewski? A tym, że za pośrednictwem Twittera chciał zainicjować spotkanie z Tomaszem Lisem i ustalać z nim strategię ataku na polski rząd.
I jeszcze jedno nazwisko z tych PO-wskich, niezależnych sądów właśnie. Sędzia Trębicki wydał decyzję wykonawczą w tej sprawie. Czym wcześniej się wykazał? Uniewinnił bojówkarza spod Pałacu Prezydenckiego, który agresywnie i wielokrotnie atakował fizycznie policjantów. Sędzia zachowanie to określił mianem nieumyślnego. Ponadto na X przeczytać możemy, że matka sędziego była warszawską radną PO i przyjaciółką oraz dyrektorką biura poselskiego obecnego ministra MSWiA Kierwińskiego.
Są więźniami politycznymi zgodnie z definicją zawartą w rezolucji Zgromadzenia Ogólnego Rady Europy, podobnie jak Andrzej Poczobut i Micheil Saakaszwili. Osadzeni pomimo ułaskawienia przez prezydenta Andrzeja Dudę i pomimo decyzji (Dzwonek) Sądu Najwyższego siedzą, bo tak zdecydowali Donald Tusk i jego ekipa. Ale czego można się spodziewać po ludziach, którzy oddali w łapy Łukaszenki działacza opozycji białoruskiej Alesia Białackiego. Pamiętacie państwo? To wy. (Oklaski)