Zgłoś uwagi
#gwozdz

Poseł Marcin Gwóźdź

Poseł Marcin Gwóźdź
Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość
Oceń posła
Ocena
4
Pozycja w rankingu:
77
Liczba głosów: 207
Sprawdź historię ocen
Informacje ogólne
Informacje Aktualności
Komisje sejmowe
SUE OSZ
Wróć do listy
Posłanka Sylwia Bielawska - Wystąpienie z dnia 09 lutego 2024 roku.
P. 13. - Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy Tak dla rodziny, nie dla gender
21 wyświetleń
0
Pobierz film

Stenogram

13. punkt porządku dziennego:

Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy Tak dla rodziny, nie dla gender (druk nr 25).

Poseł Sylwia Bielawska:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Mam ogromną przyjemność przedstawić w imieniu klubu Koalicji Obywatelskiej stanowisko odnośnie do obywatelskiego projektu ustawy ˝Tak dla rodziny, nie dla gender˝, druk nr 25, który dotyczy zgody na wypowiedzenie przez prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, zwanej konwencją stambulską, oraz utworzenia zespołu do spraw opracowania założeń międzynarodowej konwencji o prawach rodziny.

    Projekt ten, tak jak powiedział przed chwilą projektodawca, wpłynął do Sejmu 28 grudnia 2020 r., a w jego przygotowanie zaangażowane były: Chrześcijański Kongres Społeczny Marka Jurka oraz Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Pod projektem ustawy udało się zebrać 150 tys. podpisów obywateli i choć został on wniesiony w poprzedniej kadencji Sejmu, nie został rozpatrzony, a zatem to na nas spoczywa obowiązek legislacyjny.

    Cała historia ma jednak początek w maju 2020 r., kiedy to ówczesny wiceminister Marcin Romanowski informuje na Twitterze, że konwencja stambulska to - pozwolicie państwo, że zacytuję - ideologiczny koń trojański, który jest neomarksistowskim manifestem, sprzecznym z podstawowymi wartościami naszej kultury prawnej. Od tego momentu politycy prawicy dosłownie prześcigają się w różnorodnych pomysłach dotyczących tego, jak wypowiedzieć tę konwencję. Wtóruje im niestety prezydent Andrzej Duda, który otwarcie deklaruje sprzeciw wobec zapisów konwencji, stwierdzając, że jest ona niepotrzebnym manifestem ruchów feministycznych. Z tego też powodu 30 lipca 2020 r. premier Mateusz Morawiecki zdecydował o skierowaniu wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania zgodności konwencji stambulskiej z Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej, powołując się na opinię, cytuję: iż godzi ona w nasz porządek prawny i ma ideologiczne podłoże.

    Ze zgrozą stwierdzam jednak, że pan premier przegrał wyścig o palmę pierwszeństwa, bowiem to ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaledwie kilka dni wcześniej złożył do minister pracy, rodziny i polityki społecznej pani Marleny Maląg wniosek o wszczęcie procedury wypowiedzenia konwencji, uzasadniając to tym, że jest ona w warstwie ideologicznej niezgodna z Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej i polskim porządkiem prawnym. Znawcy twierdzą, że ruch premiera miał tak naprawdę częściowo uspokoić i zadowolić radykalnych polityków Zjednoczonej Prawicy, gdyż ta decyzja pozwoliła odwlec niewygodny temat konwencji i zmniejszyć niepokoje w koalicji. Podobnie miało być z tym projektem ustawy, który został złożony w grudniu, ale utknął, jak widać, w słynnej zamrażarce sejmowej na długie, długie lata.

    Czego zatem dotyczy projekt i dlaczego wywołał on tak wiele emocji? Najprościej mówiąc, jest to wezwanie prezydenta do wycofania się z konwencji stambulskiej, którą podpisało i której przestrzega 45 europejskich państw. Inicjatorzy proponują wypowiedzenie konwencji z dwóch ważnych powodów. Sprawdźmy zatem, co kryje się za tymi pełnymi emfazy i patosu słowami o konstytucji, o rodzinie i o bezpieczeństwie. Za pojęciami rudymentarnymi może bowiem czaić się szereg zarówno prawdziwych, jak i szkodliwych i dla rodziny, i dla bezpieczeństwa kobiet tez.

    Bo czym według państwa jest bezpieczeństwo? Czym i jak rozumiana jest rodzina i dlaczego tak bardzo boją się państwo rozmów o przemocy domowej? Jest to doprawdy zastanawiające. Przypomnę, że zapisy konwencji są nastawione na profilaktykę i zwalczanie przemocy oraz na politykę równościową względem kobiet i mężczyzn. To dokument, który nakłada na konkretne państwa obowiązki wobec kobiet i dziewcząt doznających przemocy. Jak pokazują badania, zjawisko przemocy jest wciąż bardzo poważnym problemem, także u nas w kraju. Corocznie ponad 700 tys. kobiet doświadcza tego zjawiska. Co gorsza, przemoc wobec kobiet ma charakter strukturalny i systemowy. Jest jednym z narzędzi dyskryminacji i wykluczenia społecznego, które uniemożliwia kobietom i dziewczętom pełny rozwój, zarówno w sferze osobistej, jak i publicznej. Skąd zatem taka niechęć do konwencji? Dlaczego posłowie Zjednoczonej Prawicy tak nerwowo zareagowali i nagle zaczęli twierdzić, że konwencja ta zawiera niebezpieczne, kontrowersyjne i ideologiczne postanowienia? Co sprawiło, że podjęto tak drastyczne kroki i paniczne próby wypowiedzenia konwencji?

    Stawiam tezę, że przyczyną tego zachowania jest dostrzeżenie w konwencji jednego terminu, który rzekomo podważa prawa przysługujące rodzinom. Gender to słowo klucz, słowo, które wywoływało strach, dreszcz i którym straszono obywateli.

    Czym więc jest ten osławiony gender, przed którym tak przestrzegają konserwatywne środowiska? Pozwolicie państwo, że zacytuję jedną z definicji, pani prof. Anny Burzyńskiej. Gender to wywodzący się z języka angielskiego termin naukowy, który oznacza płeć społeczno-kulturową: skonstruowany zbiór atrybutów, wzorów zachowań, wyobrażeń i oczekiwań społecznych, a także norm związanych z płcią biologiczną, wyznaczający funkcje pełnione przez daną jednostkę w społeczeństwie i w kulturze oraz jej status i przysługujące jej prawa. Czy jest coś niepokojącego w tej definicji? Nie, ale posługując się tym terminem, uznajemy, że pewne role i stereotypy mogą przyczynić się do akceptacji przemocy wobec kobiet.

    Kraje, które przyjęły konwencję, są zobowiązane do wprowadzenia konkretnych rozwiązań prawnych na rzecz ofiar i profilaktyki przemocy. Mają za zadanie promowanie zmian wzorów społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn, przede wszystkim takich, które prowadzą do przemocy wobec kobiet. Innymi słowy, promowane powinny być takie wartości, jak: partnerstwo, wzajemny szacunek, bezpieczeństwo, poszanowanie godności i niezależności partnera, partnerki, równość szans i możliwość realizacji potrzeb oraz aspiracji życiowych każdego z partnerów. Wartości te nie są zagrożeniem dla rodziny, lecz są wyrazem dążenia do bardziej egalitarnego jej modelu w miejsce tradycyjnie hierarchicznego. Skąd zatem ten opór i strach? Nie wiem i nie chcę wnikać w te przyczyny.

    Drugim ważnym powodem sprzeciwu jest zapewne to, że konwencja zakłada, iż państwa ratyfikujące wprowadzą rzetelną edukację seksualną, której zadaniem będzie działanie przeciwko przemocy i promowanie akceptacji - edukacji, która buduje pewność siebie, uczy komunikowania swoich uczuć i potrzeb, respektowania granic osobistych i przede wszystkim rozróżniania zachowań odpowiednich od tych, które mogą nam zagrażać. Chyba nie ma się zatem czego bać?

    Ale pamiętajmy także, że proponowany dokument zakłada m.in. powołanie zespołu, który opracuje prawa małżonków, rodziców i dzieci oraz określi środki służące przeciwdziałaniu przemocy.

    Nie chcę być złośliwa, ale kiedy używa się zbyt wielu słów, nie jest trudno zgubić rozsądek i z takim przypadkiem mamy chyba tutaj do czynienia. Mówicie państwo o prawach małżonków, rodziców i dzieci. A gdzie prawa świekr, wujków, a gdzie dziadkowie? Czy nie jest prostsze i bardziej użyteczne mówienie po prostu o ludziach, o ich prawach? Nikt nie neguje rodzin i nikt nie chce niszczyć ról w rodzinie, tym bardziej teraz, kiedy świat tak szybko się zmienia i tak naprawdę nie ma tak wielu dobrych punktów odniesienia jak ten, którym jest właśnie rodzina. Ale nie stawiajmy barykad pomiędzy dziećmi, rodzicami i małżonkami. Czy naprawdę powinno i ma to nam w czymś pomóc?

    Nie boicie się państwo, że kiedy o tak delikatnej tkance ma stanowić zespół monitorujący, minister i mają to robić, uwaga, podczas ˝planowanych i zorganizowanych prac zespołu˝, to zgubimy gdzieś to, co jest naprawdę ważne? A może po prostu pozwólmy ludziom kochać, nie bać się, nie czuć lęku, ufać i wierzyć sobie nawzajem. Czy naprawdę ma o tym decydować zespół złożony np. z przedstawicieli różnych Kościołów?

    Chcecie państwo wypowiadać umowy i w zamian za to proponować prace zespołów. Czy nie jesteście trochę genderowymi stryjkami zamieniającymi siekierkę na kijek? Mówicie o tradycyjnym modelu rodziny. Fasadowe i bardzo pojemne określenie. Model składający się z kobiety i mężczyzny to odwieczny monolit? Nie.

    Wasz projekt niestety nie epatuje mądrością, rozwagą czy empatią; wasz projekt chce nakładać ograniczenia, stawiać mury i iść na przekór światu. I dlatego nie możemy się z tym zgodzić. Nie dlatego, że chcemy, aby role i prawa oraz obowiązki się zatarły.

    Proponowana w ustawie decyzja o wypowiedzeniu konwencji jest fundamentalna. Od tej decyzji będzie zależało, w którą stronę pójdzie nasz kraj. Jej wypowiedzenie jest stopniowym wypisywaniem Polski z szeregu państw, gdzie szanowane są prawa człowieka, i tworzeniem nowej, alternatywnej rzeczywistości: państwa wyznaniowego, które z założeniami praw człowieka ma niewiele wspólnego. Dlatego dyskusja, która dzisiaj się tutaj odbywa, dotyczy tak naprawdę tego, czy widzimy świat progresywnie, czy regresywnie, bo gdyby ktoś zapytał, czy potrzebna jest konwencja praw człowieka bądź konwencja praw dziecka i gdyby polski rząd powiedział, że wypowiada którąkolwiek z nich, podniósłby się lament, larum. Zaraz pojawiłyby się (Dzwonek) głosy, że to zamach na prawa człowieka i prawa dziecka. Dlaczego zatem toczymy dyskusję o wypowiedzeniu konwencji stambulskiej?

    Dlatego w imieniu klubu Koalicji Obywatelskiej, panie marszałku, składam na pana ręce wniosek formalny o odrzucenie tej ustawy w pierwszym czytaniu. Dziękuję. (Oklaski)

    (Poseł Klaudia Jachira: Brawo!)

Czytaj więcej

Umieść film na stronie
Oceń posła
Ocena
4
Pozycja w rankingu:
77
Liczba głosów: 207
Sprawdź historię ocen
Zobacz pełne profile z okręgu 2 Wałbrzych
Posłanka Monika Wielichowska
Posłanka Monika Wielichowska
Poseł Ireneusz Zyska
Poseł Ireneusz Zyska
Zobacz pełne profile z okręgu 2 Wałbrzych
Posłanka Monika Wielichowska
Posłanka Monika Wielichowska
Poseł Ireneusz Zyska
Poseł Ireneusz Zyska
Pliki cookies w naszym serwisie
Informacji zarejestrowanych "cookies" używamy m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do potrzeb użytkowników. Możesz zmienić ustawienia dotyczące "cookies" w swojej przeglądarce internetowej. Jeżeli pozostawisz te ustawienia bez zmian pliki cookies zostaną zapisane w pamięci urządzenia. Zmiana ustawień może ograniczyć funkcjonalność serwisu.
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.